Izabela Kopeć – wybitna mezzosopranistka i jej muzyczny świat

Rozmawiał Zbigniew Grzeszczuk 

1. Pani „przygoda” z muzyką trwa od wielu lat. Którą muzyczną przygodę w Pani dorobku ceni sobie Pani najbardziej, a może jest ich kilka?

Jestem na scenie od 3 roku życia… i od tego czasu zawsze na scenie czuję się jak ryba w wodzie. Teraz śpiewam w kilku moich ulubionych projektach. Jednym z nich jest Piazzolla „Show Me Your Tango. To koncert pieśni tego genialnego Argentyńczyka. Śpiewam je w wyjątkowych aranżacjach przygotowanych na głos mezzosopranowy, kwintet klasyczny (fortepian, gitara klasyczna, skrzypce, kontrabas, bandoneon) oraz orkiestrę kameralną. To ponad godzinna "uczta" tanga nuevo, niezwykłego przeżywania i doznawania emocji takich jak: miłość, zazdrość, nostalgia, melancholia, smutek, tęsknota i śmierć. Specjalnie przygotowane aranżacje utworów na głos i kwintet klasyczny podkreślą egzystencjalny charakter tej muzyki. Mój koncert to w pewnym sensie podróż przez południowe krajobrazy pełne namiętnej miłości, wielkiej pasji, radości i beztroski ale też samotności. Drugi projekt autorski jest związany z kompozytorem dziś nieznanym - „Ludomir Michał Rogowski – przywracanie jego pamięci” - polski kompozytor I połowy XX wieku. Odkrywam tego niezwykle interesującego kompozytora, który połowę swojego życia przebywał na emigracji w kilku państwach Europy. Żył w takich miejscach jak Litwa -Wilno, Francja- Paryż, Lazurowe Wybrzeże, a ostanie 26 lat swojego życia spędził w Dubrowniku w Chorwacji. To dlatego Jego twórczość jest nieznana w Polsce, a szkoda, bo był niezwykłym, propagatorem polskości i naszej muzyki narodowej. Od blisko 9 lat zbieram materiały w archiwach polskich i zagranicznych dotyczących tego kompozytora. Ukoronowaniem moich wysiłków było wydanie w 2017 roku, pierwszego w historii albumu fonograficznego z jego muzyką ,,Songs & Fantasmagories'' L. M. Rogowski. Mój album „Songs & Fantasmagories” składa się z 18 pieśni Rogowskiego skomponowanych w trzech etapach twórczości tego artysty - polskim, francuskim i chorwackim. Ponadto zarejestrowany materiał zawiera także ważną i niezwykle interesującą, docenioną przez polską krytykę, zarówno w dwudziestoleciu międzywojennym, jak i w II połowie XX wieku, kompozycję Fantasmagories (1920r.) na głos i orkiestrę symfoniczną. Unikatowość tego mojego projektu polega na zaprezentowaniu kompozycji wokalnoinstrumentalnych dotąd nienagranych i niezwykle rzadko współcześnie wykonywanych, a przecież z cała pewnością zasługujących na przywrócenie ich do życia koncertowego. Nie tylko ze względu na wysokie walory artystyczne muzyki, ale także z powodu znakomitych, rzadkich tekstów poetów polskich, francuskich, chorwackich oraz chińskich. Postanowiłam przywrócić pamięci utwory pozostające w rękopisach. Zebrać i nagrać je, wydać i co najważniejsze zaprezentować nie tylko polskiej publiczności. Materiał nagrałam z Orkiestrą Opery Narodowej Teatru Wielkiego pod dyrekcją Łukasza Borowicza. Mój temat doktoratu, który obroniłam w zeszłym roku na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie dotyczył właśnie twórczości L.M. Rogowskiego. Niedawno wróciłam z Chin. Zostałam zaproszona przez Emporia University z Kansas City jako pedagog, aby uczyć śpiewu solowego studentów Chińskiego Uniwersytetu w Jinhua. Była to wspaniała przygoda i doświadczenie.

2. Ulubiony utwór operowy to?

Ostatnia scena- Aria Izoldy „Liebestod”- z Wagnera, piękna harmonia, chromatyka. Kiedy jej słucham dosłownie ciarki przechodzą mi po plecach, to jest taki moment, kiedy zazdroszczę sopranom, bo to właśnie aria na sopran. Ja śpiewam głosem mezzosopranu lirycznego. W tej arii zawarta jest mistyka śmierci i miłości. Sam Wagner nazwał te scenę przemianą i dokładnie tak jest. Zresztą z moimi ulubionymi ariami jest tak, że w różnych etapach mojego artystycznego i nie tylko artystycznego życia słucham różnej muzyki, gdyby zapytał mnie pan kilka miesięcy temu o ulubioną arię czy duet, który lubię śpiewać odpowiedziałam, że to duet kwiatów z opery „Lakme” Leo Delibes’a, Dalila z Samsona i Dalili C.Saint Saens’a lub Carmen z opery Carmen G.Bizeta. Ale teraz to Izolda.

3. Która ze scen operowych robi największe wrażenie na wykonawcach i dlaczego?

O to trzeba zapytać każdego artystę z osobna.

4. Na której Pani czuje się najlepiej?

Takich scen musiałoby być wiele. Nie chce przez to powiedzieć, że operę śpiewa się najłatwiej w operze, ale poza operą są jeszcze pieśni, oratoria, które wykonywane są na innych scenach w innych salach koncertowych lub kameralnych. Proszę mi wierzyć, że wykonywanie recitalu pieśni np. Ludomira Michała Rogowskiego, Clauda Debussy czy Berlioza jest o wiele trudniejsze, bo pieśń jest gatunkiem trudnym bardzo intymnym, osobistym. Tu nie ma reżysera, który podpowie jakich trzeba użyć gestów, nie ma scenografii, która pomaga. Śpiewak/ śpiewaczka jest na scenie sam/ sama. Zazwyczaj orkiestra kameralna i to moja interpretacja tekstu i moja intuicja muzyczna jest najważniejsza. Tylko artyści z dużym scenicznym doświadczeniem mogą pozwolić sobie na to. I jeszcze inna scena – na przykład w teatrze dramatycznym lub na zamku - kiedy śpiewam pieśni Astora Piazzolli – wiec wchodzimy tutaj w klimat tanga nuevo - wtedy mamy do czynienia jeszcze z inna sceną - wirującą – razem z publicznością. I tu dochodzimy do istoty tego pytania – każda scena pod warunkiem, że reaguje na nią publiczność jest dla mnie istotna. Scena plus publiczność daje misterium, które dzieje się miedzy jednym, a drugim. Nie ma znaczenia czy śpiewam oratorium, arię, pieśń czy po prostu piosenkę - najważniejsza jest reakcja słuchaczy i widzów. Ocena jest przecież natychmiastowa – to są te brawa po koncercie lub każdym wykonaniu pieśni – jak są gorące – jest dobrze.

5. Proszę rozszyfrować dla naszych czytelników termin classical crossover?

Jest to połączenie głosu operowego z innymi i gatunkami muzycznymi takimi jak pop, rock, funk, house czy techno.

6. Jest Pani niezwykle zajętą osobą, a przy tym radną warszawskiej dzielnicy Wilanów? Skąd zainteresowanie samorządem?

Zainteresowanie pracą w samorządzie jest koniecznością. Mieszkam, w jak mówią w Warszawie, Miasteczku Wilanów – młodej, pięknej ponad 40 tysięcznej dzielnicy. Mieszkają tu ludzie młodzi. Nie znajdzie pan w Warszawie tylu młodych ludzi i tylu dzieci! Fantastyczne, młode rodziny tworzą klimat Wilanowa. Pewnego dnia zorientowałam się, że ta dzielnica potrzebuje większej edukacji artystycznej i kulturalnej. Jej mieszkańcy to szczególnie dzieci i młodzież, stąd moja decyzja, że muszę się w to zaangażować i to nie tylko z poziomu artysty, ale także radnej. Zrozumiałam, że wtedy będzie dużo łatwiej pracować nad projektami edukacyjnymi. Poza tym zauważyłam ogromne pole dla propagowania ekologii – ta dziedzina jest mi szczególnie bliska. Wilanów to „zielona dzielnica”- Ekodzielnica- i bardzo chcę, by jak najdłużej taką pozostała. Prowadzę „Fundację Muzyka Sztuka Kultura”. Dzięki niej udaje mi się, nie tylko organizować koncerty, ale znajdować wybitnie utalentowane dzieci. Właśnie one zaangażowane w projekt „Śpiewające dzieci Wilanowa„ będą za chwilę koncertować na Dzień Matki dla wszystkich mam Wilanowa. Zapraszam 26 maja do CKW godz.18.

7. O czym radna Stolicy Polski chciałaby zaśpiewać jej mieszkańcom?

Nie musze chcieć zaśpiewać jak pan powiedział. Ja po prostu śpiewam. Każdego 1 sierpnia przypominam Warszawiakom o tym, co zdarzyło się w tutaj w 1944 roku (rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego przypis redakcji) śpiewając pieśni powstańcze. Chcę przypomnieć (poprzez koncerty) o bohaterstwie młodych ludzi, „warszawskich dzieci, które poszły w bój”. Z drugiej strony nie chcę zapomnieć o innych, ważnych okazjach: koncerty pieśni pasyjnych czy kolęd. Trudno uwierzyć jak wiele osób chce ich słuchać. Cieszę się, że taka muzyka jest ciągle potrzebna ludziom. Wiele dobrego spodziewam się też po koncercie dzieci na Dzień Matki. Dla wielu z tych dzieciaków będzie to pierwszy profesjonalny występ na scenie. Jestem przekonana, że przyjdą tłumy mieszkańców naszej dzielnicy. A już mniej serio. Marzy mi się koncert na Stadionie Narodowym z najpiękniejszymi ariami operowymi i moimi wspaniałymi kolegami ze scen operowych z całego świata.

8. Z kim Izabela Kopeć chciałaby zaśpiewać razem na operowej scenie?

Tu odpowiedź narzuca sie sama, ponieważ oboje pochodzimy ze Śląska Cieszyńskiego – to Piotr Beczała. Jest to jeden z najlepszych tenorów świata oraz nasz „tenor eksportowy”. Marzę o wspólnym projekcie dla Czechowic Dziedzic, skąd pochodzi Piotr i gdzie mieszka moja mama. Mógłby to być wielki, wspaniały koncert operowy dla mieszkańców miasta.

9. Czy muzyka klasyczna przebija się do odbiorców kultury w Polsce?

Oczywiście! Proszę spróbować kupić dziś z dnia na dzień bilet do opery, filharmonii, na Konkurs Chopinowski, Wieniawskiego czy festiwal Beethovenowski? Muzyka klasyczna nareszcie stała się modna, a bywanie w operze i innych prestiżowych wydarzeniach artystycznych należy do obowiązków każdego, kto chce mówić o sobie, że podąża za najnowszymi trendami kulturalnymi w świecie. Od wielu lat promuję w Polsce classical crossover. Jest to łączenie śpiewu operowego z innymi gatunkami muzycznymi. Sposób w jaki słuchacze przyjmują ten typ muzyki jest również potwierdzeniem trendu, o którym wspomniałam wcześniej.

10. O czym marzy nasz mezzosopran?

Marzę o kolejnej płycie – nie mogę zdradzać jej tematu, ale tak serio – marzę o tym by kompozytor, któremu poświęciłam ładnych parę lat ze swego życia – L.M. Rogowski odnalazł swej godne i zasłużone miejsce w kulturze muzycznej Polski. Wciąż nie udaje się zorganizować festiwalu tego kompozytora. Ale ja jako ambasadorka twórczości L.M. Rogowski nie daje za wygraną, pukam do wielu drzwi, bo Rogowski jest tego wart. Do pracy nad płytą Songs and Fantasmagories, z której jestem dumna, i która miała znakomite recenzje, zaangażowałam najlepszych muzyków. Orkiestrą TWON dyrygował Łukasz Borowicz, wiec jeśli pan Pyta o marzenia to jedno z nich. Międzynarodowy festiwal im L.M. Rogowskiego w Dubrowniku lub Lublinie - w miastach, z którymi kompozytor był związany, byłby czymś co spełniłoby moje oczekiwania i mam nadzieje, że także oczekiwania słuchaczy. Mam takie poczucie, że ten kompozytor wart jest tego.

Źródło zdjęcia: Zbigniew Grzeszczuk

Warto przeczytać...